poniedziałek, 20 stycznia 2014

1.Początek nowego życia

-George musisz zamówić jeszcze proszku ciemności- powiedział do mnie Ron stojący za ladą kiedy wydał pieniądze jakiemuś chłopcu.
   Od śmierci Freda właśnie on pomagał mi w sklepie. Chociaż minęło już dobre kilka miesięcy nadal nie byłem sobą. Ron unikał ze mną rozmów o sklepie bo zawsze schodziły na brak nowych produktów. Zawsze razem z Fredem wymyślaliśmy dowcipy Weasley'ów a bez niego nic nie przychodziło mi do głowy. Mama prawie codziennie organizowała rodzinne obiady, chociaż mówiła że chce po prostu spędzić więcej czasu z rodzinną to tak naprawdę najbardziej chodziło jej o mnie. Moje rodzeństwo też próbowało na wszystkiego żeby mnie pocieszyć. Nie mogłem powiedzieć że im nie było przykro z powodu Freda, było i to bardzo ale potrafili chociaż przez jedną minutę o nim nie myśleć. Byłem wdzięczny Ronowi za to że zgodził mi pomagać w sklepie ale nawet tak wspaniały brat nie zastąpi Freda. Chociaż nie dziwiłem się mu że przyjął tą pracę, Hermiona postanowiła wrócić na siódmy rok do Hogwartu. Oprócz upadku Voldemorta pojawiły się nowe nowiny. Fleur spodziewała się dziecka a Bill zdecydował że to ja mam zostać ojcem chrzestnym a Neville ostatnio odwiedził mnie cały rozpromieniony i oznajmił że jego matka prawie wróciła do zdrowia. Harry dostał pracę aurora już kilka tygodni po skączęniu wojny. Wystarczył że pokazał się w biurze aurorów a już dostał pracę.
   Drzwi do sklepu otworzyły się. Była to Angelina, ona też znalazła sobie pracę w departamencie Magicznych Gier i Sportów. Wyglądała niemalże identycznie jak za czasów nauki w Hogwarcie. Ciemna skóra i te same dwa warkocze opadające na plecy. Ale też była wyższa a jej twarz poważniejsza i ładniejsza. Nie zauważyła mnie ponieważ stałem za półkami. Podeszła do Rona i zaczeli dyskutować o czymś wyraźnie rozbawieni.
-O Geroge!- pomachała mi kiedy w końcu mnie zauważyła.
-Cześć- odpowiedziałem podchodząc do nich.
-Słyszałeś nowinę o naszym braciszku?- zapytał mnie.
-Chodzi że moja koleżanka z pracy...- zaczęła ale Ron jej przerwał.
-...Audrey jest...
-Ron nie przerywaj mi. Ja się tego dowiedziałam i ja opowiem.
-Ale o co chodzi?
-Zaraz się dowiesz- powiedział Ron.
-No to jak mówiłam że Audrey jest z waszym bratem.
-Charlim?- zdziwiłem się.
-Nie z Percym- powiedziała na co wszyscy wybuchłem śmiechem.
-Żartujesz?- zapytałem ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-A właśnie że nie- odpowiedziała szczerząc zęby.- Wasza mama zawsze mówiła że Percy i Charlie zostaną starymi kawalerami. Widać w jednym się myliła.
-Ten Percy? Percy prefekt?- nadal byłem lekko rozbawiony.
-Prefekt Nadęty- powiedział Ron.
Natychmiast przypomniałem sobie jak napis na oznace Percy'ego przerobiliśmy z ,,Prefekt Naczelny'' na ,,Prefekt Nadęty''. Ron widząc mój wyraz twarzy od razu domyślił że powiedział coś nie tak. Angelina to zauważyła i też widocznie posmutniała. Przez chwilę nic nie mówiliśmy ale mój brat postanowił przerwać tą ciszę.
-Kiedyś Percy na miejsce swojego druhnego dałby Knota.
-Albo tego Craucha- dodała Angelina.
-Mogę się założyć że Kingsley zostanie ministrem. Ludzie są zadowoleni z niego.- powiedziałem.
-Praktycznie już jest ministrem.
-Też tak sadze. Musze kupić trzy paczki omdlejków grylażowych i jedną wymiotków pomarańczowych dla Hermiony- powiedziała za jednym tchem przeliczając pieniądze.
Ron zakrztusił się własną śliną po czym z trudem zapytał:
-Heermiona? Omdlejki?
-Najwyraźniej znudziła ją nauka.
-Ok...okej... to będzie...
-Ron daj spokój. Dla Hermiony Granger, a w przyszłości Weasley to będzie za darmo.
-A mi nigdy nic nie chciałeś dać za darmo.
-Bo jesteś moim bratem Ronuś. A ja jestem dżentelmenem.
-Tak... tak - powiedziała sarkastycznie Angelina szczerzząc zęby- szczególnie jak w piątej klasie dałeś coś Katie. To chyba była wymiotka?
-No dobra... Może masz racje...
-No oczywiście że mam- powiedziała biorąc pudełka z wymiotkami i omdlejkami.- Muszę lecieć.
-A ja idę napisać list.- odparł Ron i zniknął w zapleczu.
Z pewnością do Herminy- pomyślałem.
 

1 komentarz:

  1. "Początek nowego życia"... Ja jestem pełna podziwu, że George się podniósł. Przynajmniej jako tako.
    I zbuntowana Królowa Mędrków. ;D Jest na co popatrzeć. ;)
    Rozdział delikatny, idealny na wprowadzenie do fabuły. Co ciekawe, pojawił się niedługo po moim dołączeniu na bloga. Czyżbym Cię zmotywowała do tworzenia? :P
    Jedyne, co troszkę mierzwi, to błędy typowe dla pisarzy, którzy przeżywają napad weny bardzo gwałtowny i szalenie wklepują tekst w klawiaturę. Nie należę do tego typu literatów i mnie pisanie zajmuje więcej czasu, ale Wena utrzymuje się na stałym poziomie. Niemniej jednak wszystko da się poprawić. ;)
    Miło zaskoczyłaś mnie tym postem. Historia coraz bardziej mnie wkręca i czekam na kolejne. Życzę Weny.

    http://alchemicki-krag-braterstwa.blogspot.com/
    ~Kyasarin
    PS.: Traktuję link z moim blogiem jako część podpisu i mam nadzieję, iż taki miniaturowy spam Ci nie przeszkadza. :]

    OdpowiedzUsuń